Jak dobrze pamiętam, to był koniec lipca 2012 roku. Ja jak zwykle spacerowałem wzdłuż brzega morza. Krymskie słońce powoli siadało, gdy jeden z jego promieni się wyrwał i poleciał we mnie. Promień wleciał do mojej duszy, przyjemnie ją ogrzał, napełniając każdy jej kawałek nowym sensem – nową myślą. Najjaśniejsza w świecie iskra poety się zapaliła…
Następnego dnia do mojego serca zapukała Muza, już wtedy pierwszy wiersz pod tytułem “Cicho wariuję” został napisany na kartce i schowany do mego biurka, i dopóki cisza…
Młode lata nastoletnie przyciszyły we mnie poetę do sierpnia tego samego roku. Codzienne życiowe problemy bardzo przeszkadzały mi i zabijały mój pomysł. Drugim wierszem w kolejności był “Nie lubię!” – typowy nastolatki wierszyk.
Rok się ciągni… Każdy następny wiersz jest zapisany i tak samo odkładany do biurka. Niektóre wierszy były pokazywane moim rodzicom, bliskim przyjaciołom oraz moim kolegom. Ale czas trwania między przychodem do mnie inspiracji za każdym razem się zwiększał. Ostatnim wierszem w 2012 roku został napisany “Mi wszystko jedno…”. I to był dopiero czwarty czy piąty wiersz. I znów cisza…
Ze czwórką wierszy nie ma co nawet i myśleć o zbiorze, ale cóż – inspiracja do mnie przychodzić nie chciała. Wtedy właśnie napisałem wiersz “Talent mi zginął”, bo tak naprawdę mi się wydawało. Moja iskra ledwo się paliła, a smutek nie dawał spokoju sercu…
Czas minął i to już był sierpień 2013 roku – kulminacja mojej poetyckiej pracy. Ukończyłem szkolę, dobrze odpocząłem, a więc miałem nowe siły do kontynuowania mojej pracy. Moja iskra zapaliła się jaśniej niż kiedykolwiek! Wiersz “Tylko tak, a nie inaczej” rozstawił wszystkie kropki nad “i” i był moim pierwszym głośnym krzykiem, że tomek będzie istniał! Trochę później odbyła się sesja zdjęciowa do mojego tomiku, a do Polski jechałem z oczekiwaniem nowej inspiracji.
W Polsce miałem bardzo mało czasu na swoją poetycką tożsamość, chociaż pracy miałem bardzo dużo. Kłopotów w tej Polsce to trochę miałem – z początku brakowało mi strasznie czasu, bo w większości traciłem go na naukę; później odczułem na sobie niezrozumianie ze strony ludzi; a w końcu w ogóle laptop mi się zepsuł. I tyle!
Wszelkie swoje emocje przyniosłem na kartki i w przyszłości pojawiły się z nich różne wierszy – “Jak trudno w życiu walczyć!”, “Przepiękna przyroda” i inne.
Na święta wigilijne musiałem jechać do domu, ale po powrocie o odpoczynku nawet i nie myślałem, bo głównym celem było stworzenie elektronicznego tomiku.
W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia tworzyłem swój mały tomik, liczący 13 wierszy, – kawałek mojej duszy…
Nazwałem go – “Myśli” jeszcze wtedy, kiedy gorący promień słońca wleciał głęboko we mnie. Bo człowiek dobrze się wyraża, kiedy im kieruje myśl, ale jeszcze lepiej, kiedy on kieruje myślą.
Nazwałem go tak, a później wysłałem go do bliskich przyjaciół – wszystkim ta praca się spodobała.
Nie wiem czy ktoś do tej pory pamięta o moim tomiku, czy już nie, ale na pewno wiem to, że moja światła praca – mój pierwszy tomik będę pamiętał na całe życie…
W części II będziesz mógł przeczytać opis do każdego wiersza z mojego tomiku ta historię jego tworzenia oraz się dowiedzić wiele różnych ciekawostek o “Myślach”.